przepraszam że ostatnio nie ma rozdziałów ale zaczęłam gimnazjum a moja wena wyparowała
Jak coś to piszcie na moje GG. 48600231
L.A.
środa, 11 września 2013
niedziela, 1 września 2013
Rozdział 11-- Dar
Sama nie wiem ile czasu spędziłam w moim pokoju. W tym miejscu czas nie ma znaczenia, liczę się tylko.
Z ciekawości spojrzałam na zegarek stojący na biurku. Właśnie wybiła godzina 12. Za trzy godziny wrócą Alice, Emmett i Edward. Postanowiłam się odświeżyć. Po gorącej kąpieli weszłam do garderoby i wybrałam: czarne rurki, sweterek i czerwone converse. Ubrana spojrzałam w lustro stojące w pokoju. Moje odbicie mnie przeraziło. Przede mną stała wysoka szatynka o bladej skórze i przerażających czerwonych oczach. Była niewątpliwie piękna a jej oczy dodawały mrocznej nutki.
Mimowolnie pisnęłam, po czym zagłębiłam się w najdalszym kącie. Chciałam się popłakać, lecz łzy nie chciały mi lecieć. Do pokoju wleciała przestraszona Esme, widząc że nic min nie jest spytała:
-Bello co się stało?
-Moje oczy-wychlipiałam cicho, mając pewność że ta mnie usłyszy.
-To nic takiego, niedługo będą miały piękny złoty kolor-rzekła próbując mnie uspokoić. Podziałało. Po paru minutach razem z Esme sadziłam sosenki w ogródku przed domem.
Nawet się nie obejrzałam a przyjechała reszta rodziny.
-No to co dzisiaj robimy?-spytałam gdy wszyscy siedzieli w salonie.
-Może poćwiczymy dary?-spytał Emmett. W odpowiedzi wszyscy kiwnęli ochoczo głowami, po czym wybiegliśmy przed dom.
-Bello pomyśl o darze Edwarda-powiedział do mnie Carlisle.
Czytanie w myślach, czytanie w myślach, czytanie w myślach. Powtarzałam jak mantrę. Nagle usłyszałam głos Emmetta:
-Gdyby nie Ross, na pewno wziąłbym Bellę, w końcu nic jej nie brakuje-na te słowa szybko do niego podeszłam.
-Coś ty powiedział?-spytałam świdrując go wzrokiem.
-Nic-odpowiedział zmieszany
-Cytuję ,Gdyby nie Ross, na pewno wziąłbym Bellę, w końcu nic jej nie brakuje'-powiedziałam z Jadem.
-Ups powiedziałem to na głos?-spytał misiek.
-Tak-powiedziałam
.-Nie-powiedziała reszta rodziny.
-Słyszałam-powiedziałam tracąc cierpliwość.
-To były myśli Bello-powiedział spokojnie Edward. To oznacza, że mi się udało, czytałam w myślach.
-Jupi!!!-krzyknęłam rzucając się na przestraszonego Emmetta.-Rozumiesz to? Ja umiem czytać w myślach-krzyczałam mu do ucha.
Do końca dnia obserwowałam jak ćwiczą Esme,Rosalie i Emmett. Misiek atakował Esme błotem a ona chwilę przed atakiem rozciągała swoją tarczę. Podobnie było z Rose, tylko że ta na atak teleportowała się w inne miejsce. Następnego dnia była sobota więc razem z siostrami (Ross i All.) i ,Mamą' (Esme) postanowiłyśmy wybrać się na zakupy. Brakowało nam tylko tragarza. Wybór padł na Edwarda, ponieważ to jego samochodem mieliśmy jechać.
-Edwardzie, pospiesz się za sześć godzin otwierają wystawę w Paryżu a chyba nie chcemy się spóźnić co?-krzyknęła Alice.
-Idę, idę. Tylko czemu jedziemy aż do Paryża?-spytał schodząc ze schodów.
-Bo to światowa stolica Mody!!-krzyknęłyśmy wszystkie razem.
-No szybo-poganiała Al.
-Spokojnie bo Ci żyłka pęknie-powiedział Ed. z przekąsem.
-Ej Rudy przeginasz-powiedziała Chochlica.
-Wsiadacie czy mam jechać bez was?-spytałam przerywając kłótnię rodzeństwa.
-Wsiadamy-odparła Alice.
I ruszyliśmy. Myślałam, że nie zdążymy dojechać do wieczora, ale przy stylu jazdy Edwarda było to co najmniej niemożliwe.
-Tylko pamiętaj Bello,poruszaj się bardzo powoli i nie oddychaj.-upomniała mnie Esme.
W odpowiedzi pokiwałam twierdząco głową. Wyszliśmy z Volwo i wolnym krokiem udaliśmy się w kierunku pierwszego sklepu. Okazał się to butik. Wszystkie kobiety rozeszły się między półkami w poszukiwaniu obuwia.
Moją uwagę przykuły botki na koturnie. Pasowały idealnie.Oprócz dwóch par botków zdecydowałam się ma trzy pary kozaków. Postanowiłam poszukać Alice i pokazać jej swoje zdobycze. Moja przyjaciółka stała przy ladzie kłucąc się ze sprzedawcą. Podeszłam bliżej i ujrzałam dwadzieścia pudełek z butami zapakowanych do wielu jednorazowych reklamówek.
-Bello dlaczego tylko tyle?-spytała All. wskazując palcem na moje buty.
-Jakoś nie ma tu za dużego wyboru.-odpowiedziałam zmieszana.
-Masz rację-rzekł chochlik płacąc za nasze wspólne zakupy.
-Idziemy-powiedziała moja ,siostra' chwytając mnie pod rękę.
-A co z resztę?-spytałam
-Jakoś trafią.-odpowiedziała Alice
********************************************************************
Wreszcie napisałam rozdział 1, jak wam się podoba? bo mi średnio.
Ten rezdział jest prezentem dla wszystkich z okazji zakończenia wakacji.
Nie wiem kiedy wstawię następne rozdziały bo zaczynam jutro gimnazjum :(
Pozdro L.A.
Z ciekawości spojrzałam na zegarek stojący na biurku. Właśnie wybiła godzina 12. Za trzy godziny wrócą Alice, Emmett i Edward. Postanowiłam się odświeżyć. Po gorącej kąpieli weszłam do garderoby i wybrałam: czarne rurki, sweterek i czerwone converse. Ubrana spojrzałam w lustro stojące w pokoju. Moje odbicie mnie przeraziło. Przede mną stała wysoka szatynka o bladej skórze i przerażających czerwonych oczach. Była niewątpliwie piękna a jej oczy dodawały mrocznej nutki.
Mimowolnie pisnęłam, po czym zagłębiłam się w najdalszym kącie. Chciałam się popłakać, lecz łzy nie chciały mi lecieć. Do pokoju wleciała przestraszona Esme, widząc że nic min nie jest spytała:
-Bello co się stało?
-Moje oczy-wychlipiałam cicho, mając pewność że ta mnie usłyszy.
-To nic takiego, niedługo będą miały piękny złoty kolor-rzekła próbując mnie uspokoić. Podziałało. Po paru minutach razem z Esme sadziłam sosenki w ogródku przed domem.
Nawet się nie obejrzałam a przyjechała reszta rodziny.
-No to co dzisiaj robimy?-spytałam gdy wszyscy siedzieli w salonie.
-Może poćwiczymy dary?-spytał Emmett. W odpowiedzi wszyscy kiwnęli ochoczo głowami, po czym wybiegliśmy przed dom.
-Bello pomyśl o darze Edwarda-powiedział do mnie Carlisle.
Czytanie w myślach, czytanie w myślach, czytanie w myślach. Powtarzałam jak mantrę. Nagle usłyszałam głos Emmetta:
-Gdyby nie Ross, na pewno wziąłbym Bellę, w końcu nic jej nie brakuje-na te słowa szybko do niego podeszłam.
-Coś ty powiedział?-spytałam świdrując go wzrokiem.
-Nic-odpowiedział zmieszany
-Cytuję ,Gdyby nie Ross, na pewno wziąłbym Bellę, w końcu nic jej nie brakuje'-powiedziałam z Jadem.
-Ups powiedziałem to na głos?-spytał misiek.
-Tak-powiedziałam
.-Nie-powiedziała reszta rodziny.
-Słyszałam-powiedziałam tracąc cierpliwość.
-To były myśli Bello-powiedział spokojnie Edward. To oznacza, że mi się udało, czytałam w myślach.
-Jupi!!!-krzyknęłam rzucając się na przestraszonego Emmetta.-Rozumiesz to? Ja umiem czytać w myślach-krzyczałam mu do ucha.
Do końca dnia obserwowałam jak ćwiczą Esme,Rosalie i Emmett. Misiek atakował Esme błotem a ona chwilę przed atakiem rozciągała swoją tarczę. Podobnie było z Rose, tylko że ta na atak teleportowała się w inne miejsce. Następnego dnia była sobota więc razem z siostrami (Ross i All.) i ,Mamą' (Esme) postanowiłyśmy wybrać się na zakupy. Brakowało nam tylko tragarza. Wybór padł na Edwarda, ponieważ to jego samochodem mieliśmy jechać.
-Edwardzie, pospiesz się za sześć godzin otwierają wystawę w Paryżu a chyba nie chcemy się spóźnić co?-krzyknęła Alice.
-Idę, idę. Tylko czemu jedziemy aż do Paryża?-spytał schodząc ze schodów.
-Bo to światowa stolica Mody!!-krzyknęłyśmy wszystkie razem.
-No szybo-poganiała Al.
-Spokojnie bo Ci żyłka pęknie-powiedział Ed. z przekąsem.
-Ej Rudy przeginasz-powiedziała Chochlica.
-Wsiadacie czy mam jechać bez was?-spytałam przerywając kłótnię rodzeństwa.
-Wsiadamy-odparła Alice.
I ruszyliśmy. Myślałam, że nie zdążymy dojechać do wieczora, ale przy stylu jazdy Edwarda było to co najmniej niemożliwe.
-Tylko pamiętaj Bello,poruszaj się bardzo powoli i nie oddychaj.-upomniała mnie Esme.
W odpowiedzi pokiwałam twierdząco głową. Wyszliśmy z Volwo i wolnym krokiem udaliśmy się w kierunku pierwszego sklepu. Okazał się to butik. Wszystkie kobiety rozeszły się między półkami w poszukiwaniu obuwia.
Moją uwagę przykuły botki na koturnie. Pasowały idealnie.Oprócz dwóch par botków zdecydowałam się ma trzy pary kozaków. Postanowiłam poszukać Alice i pokazać jej swoje zdobycze. Moja przyjaciółka stała przy ladzie kłucąc się ze sprzedawcą. Podeszłam bliżej i ujrzałam dwadzieścia pudełek z butami zapakowanych do wielu jednorazowych reklamówek.
-Bello dlaczego tylko tyle?-spytała All. wskazując palcem na moje buty.
-Jakoś nie ma tu za dużego wyboru.-odpowiedziałam zmieszana.
-Masz rację-rzekł chochlik płacąc za nasze wspólne zakupy.
-Idziemy-powiedziała moja ,siostra' chwytając mnie pod rękę.
-A co z resztę?-spytałam
-Jakoś trafią.-odpowiedziała Alice
********************************************************************
Wreszcie napisałam rozdział 1, jak wam się podoba? bo mi średnio.
Ten rezdział jest prezentem dla wszystkich z okazji zakończenia wakacji.
Nie wiem kiedy wstawię następne rozdziały bo zaczynam jutro gimnazjum :(
Pozdro L.A.
Subskrybuj:
Posty (Atom)