środa, 10 lipca 2013

Rozdział 9--Polowanie.

Rozejrzałam się po pomieszczeniu, w którym przebywałam. Ściany były pomalowane na brzoskwiniowy kolor a otaczające mnie meble  wykonane zostały z dębu. Obok biurka stali Edward i Jasper. Ten drugi wyglądał tak samo jak w moim śnie.
-Jasper?-spytałam, dźwięcznym, nie podobnym do mojego głosem.
-Isii, przepraszam Cię za wszystko.-szepną patrząc na mnie z braterską czułością.
Zerwałam się ze szpitalnego łóżka, po czym przytuliłam z całych sił brata, na co się zaśmiał.
-Przestań bo mnie udusisz.-szepną.
-Nawet nie wiesz jak tęskniłam.-powiedziałam, modląc się by z moich oczu nie pociekły łzy.
-Wiem, wiem może pójdziemy po Rose?-spytał głosem jakby naprawdę się dusił.
-Oczywiście.-mój głos był przesiąknięty radością.
Zeszliśmy do salonu, w którym przebywali wszyscy Cullenowie i Rosalie. Na mój widok wszyscy się uśmiechnęli a moja siostra podeszła do mnie i przytuliła z wielką siłą. Gdy  Ross niechętnie mnie puściła, zaczęłam przechodzić z rąk do rąk zamieniając z każdym kilka słów.
-Chyba czas na wyjaśnienia.-rzekł mężczyzna nazywany przez Edwarda Carlisle.
Wszyscy usiedli.
-Wiem Bello, że masz dużo pytań.-pierwszy raz odezwał się Edward na co pokiwałam głową.
-Co się ze mną stało?-spytałam lekko zdezorientowana.
-Cała nasza rodzina a także Ty Rosalie i Jasper jesteśmy wampirami.-powiedział spokojnie Carlisle.
-Czym?-spytałam mocno zdezorientowana, choć znałam odpowiedź.
-Wampirami.-powtórzył- Nie martw się my nie polujemy na ludzi tylko na zwierzęta, przez co mamy złote oczy.
Mówił prawdę wszyscy zgromadzeni mieli oczy w kolorze złota.
-A co do picia krwi, Bello chyba czas na polowanie.-wtrącił się Edward.
-Ale ja nie umiem.-powiedziałam cicho, na co mój rozmówca się zaśmiał.
-Nauczę Cię.-powiedział z uśmiechem, po czym złapał mnie za rękę i pociągnął w stronę lasu.
Myślałam, że gdy zostaniemy sami Edward puści moją dłoń i będzie zachowywał się jakby ten gest nic nie znaczył. Myliłam się,  nawet podczas naszego biegu z zawrotną prędkością nasze dłonie były splecione. Zatrzymaliśmy się na niewielkiej polanie.
-Zamknij oczy.-usłyszałam melodyjny baryton po czy  wykonałam polecenie.
-Co czujesz?-spytał. Wciągnęłam powietrze do płuc i wtedy poczułam słodki zapach w odległości paru kilometrów od polanki. Nie czekając na Edwarda pognałam w jego kierunku.  Po chwili dostrzegam wielką pumę. Poddałam się wampirzemu instynktowi i skoczyłam na wielkiego drapieżnika. O dziwo udało mi się go zabić, wgryzając ostre zęby w jego ciepłą skórę. Oprócz pantery zapolowałam  jeszcze na parę parzystokopytnych. Dopiero po skończeniu posiłku zauważyłam, że ktoś świdruje mnie wzrokiem. Szybko się odwróciłam i ujrzałam Edwarda, nonszalancko opartego o pobliskie drzewo. Szybko wytarłam twarz z resztek krwi, po czym spytałam:
-Wracamy?
W odpowiedzi mój towarzysz skiną głową. Okazało się, że dobiegliśmy dość daleko od domu Cullenów, poprawka od naszego domu. W wampirzym tempie pokonaliśmy tą trasę w siedem minut. Przed drzwiami czekała na nas reszta rodziny. Widać było, że wszyscy są zdenerwowani, tyko czym?
-Bello  i jak twoje  pierwsze polowanie?-spytał Carlisle.
-Dobrze dziękuje odpowiedziałam.
-Może usiądziemy w salonie?-to pytanie padło z ust Esme.
Wszyscy posłusznie weszli do salonu i usiedli na sofach i fotelach.
-Pewnie chcecie dowiedzieć się z kąd was znam i dlaczego tak się stało.-zaczął rozmowę Carlisle. Ross, Jasper i ja pokiwaliśmy głowami.
Tak rozpoczęła się opowieść Carlislea.





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz