-Bello musimy już jechać jeśli chcemy zdążyć na samolot-Krzyknęła Rene z podwórka.
-Już idę-odpowiedziałam.
Ostatni raz spojrzałam na salon, w którym spędziłam wiele radosnych chwil z rodzicami,Rosalie i Jasperem.
W tym momencie uderzyła mnie fala wspomnień
Siedząca na sofie Rosalie a obok śmiejący się Jasper, do tego uśmiechnięci rodzice.
Mimowolnie zacisnęłam ręce w pięściach, nie chciałam by przy wyjściu z domu rodzice zobaczyli łzy na moich policzkach.Odczekałam chwilę po czym rozluźniłam uścisk a przy wyjściu z mieszkania zmusiłam się na uśmiech przypominający grymas podobny do tego, który pojawia się na twarzy po zjedzeniu cytryny. Zamykając drzwi wejściowe złożyłam w myślach cichą obietnicę,,Kiedyś tu wrócę.'' Po czy opuściłam Jacksonville na zawsze, choć miałam nadzieję na powrót. Jeśli nie w najbliższym czasie to kiedyś w przyszłości.
Na szczęście mieszkaliśmy nie daleko lotniska dzięki czemu oszczędziliśmy sporo czasu. Po długim locie samolotem przesiedliśmy się do mniej wygodnego środka transportu mianowicie do samochodu.Nie wiem kiedy zasnęłam. Nie był to sen tylko koszmar, zobaczyłam
Trzy zbliżające się postacie, byli to trzej mężczyźni. Sprawiali wrażenie unoszących się w powietrzu ledwie parę centymetrów nad ziemią. Ubrani byli w czarne szaty z jedwabiu. Na ich bladych twarzach widać było żądze mordu, lecz nie to przykuwało największą uwagę ich tęczówki miały szkarłatny kolor przypominający krew.
Obudziłam się z głośnym krzykiem, na dodatek zalana potem. Po chwili ujrzałam zdumione twarze rodziców. Okazało się, że przespałam całą drogę do Forks a mój sen skończył się w chwili gdy moi rodzice wysiadali z samochodu. Unormowałam oddech po czym poszłam w ich ślady. Moim oczom ukazał się piękny drewniany domek z sosnowymi drzwiami wprost emanujący miłością jaką Rene włożyła w jego zaprojektowanie. Odruchowo rzuciłam się mamie na szyję, wrzeszcząc komplementy pod jej adresem na co ta przytuliła mnie mocniej i pogłaskała po głowie. Gdy uświadomiłam sobie co właśnie zrobiłam odsunęłam się szybko od mamy i spaliłam raka. Postanowiłam zwiedzić dom.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz