środa, 3 lipca 2013

Rozdział 5--Cullenowie i prezent

O dziwo sklep w Forks był bardzo dobrze zaopatrzony jak na tak małe miasteczko. Duży wybór umożliwił mi kupienie produktów potrzebnych do przygotowania ulubionej potrawy Rene, czyli Ravioli z grzybami. Dodatkowo postanowiłam kupić olejek do kąpieli o zapachu aloesu, by w wolnej chwili się zrelaksować. Z wypełnionym po brzegi koszykiem ruszyłam w stronę kasy. Zdziwiło mnie, że przy ladzie siedział blond włosy chłopak wyglądający na mojego rówieśnika.
-Hej ty pewnie jesteś Isabella.-rzekł.
-Tak to ja, a ty jesteś....?-Nie dane mi było skończyć
-Miki Network.-mówiąc wyciągną dłoń w moją stronę.
-Miło poznać-rzekłam zmuszając się do uśmiechu po czym potrząsnęłam dłonią chłopaka.
Miki skasował moje zakupy, ewidentnie robiąc to powoli i dokładnie jakby chciał zatrzymać mnie na dłużej w sklepie.Gdy wychodziłam czułam na plecach świdrujący wzrok chłopaka.
Szybkim krokiem udałam się w stronę domu. W kuchni włączyłam radio i zabrałam się do gotowania. O dziwo skończyłam tą czasochłonną potrawę bardzo szybko więc postanowiłam pójść do pokoju po Wichrowe wzgórza i zagłębić się w relaksacyjnej lekturze.Nagle usłyszałam jak ktoś wchodzi do domu, szybko zerwałam się z łóżka i pobiegłam zobaczyć kto przyszedł. Moje oczy ujrzały uśmiechniętą mamę co było bardzo dziwne ponieważ moja rodzina od dwóch lat nie cieszyła się z byle powodu. Postanowiłam na razie o to nie pytać by nie zepsuć obiado-kolacji moim rodzicom i sobie przy okazji.
-Co tak ładnie pachnie?-spytała Rene teatralnie wciągając powietrze do płuc.
-Ravioli z grzybami, chyba twoje ulubione prawda?-rzekłam unosząc jedną brew.
-O tak- mówiąc potarła dłońmi, jakby postanowiła wcielić w życie jakiś niecny plan.
W tym momencie do domu wszedł uśmiechnięty ojciec. Chyba Forks działa bardzo pozytywnie na rodziców i na mnie. Zaśmiałam się w duchu na tą myśl.
-Siadajcie, bo obiad wystygnie.-rzekłam matczynnym tonem. Gestem dłoni zaprosiłam rodziców do stołu. Po czym nałożyłam obiad na talerze domowników. Wszyscy konsumowali w ciszy napełniając żołądki do pełna.
-Jak tam pierwszy dzień w szkole?-spytała Rene przerywając błogą ciszę.
-A dobrze, poznałam kilka sympatycznych rówieśników.-Moją wypowiedzią starałam się zakończyć   temat szkoły. Po prostu wolałam pytać niż udzielać odpowiedzi, taka już moja natura  dodałam w myślach.
-Jakiś chłopców też?-mama dalej drążyła temat.
-Całych dwóch!-w te zdanie włożyłam dużo udawanej radości, inaczej zwanej sarkazmem.
-Dobra dobra o nic już  nie pytam-mówiąc uniosła ręce do góry w geście pojednania.
Po zakończeniu posiłku udałam się do łazienki wypróbować nowy olejek po czym przebrałam się w piżamę i położyłam do łóżka oddając się w objęcia Morfeusza.
Tak oto zakończył się pierwszy dzień szkoły w Forks.


Nazajutrz obudziło mnie głośne stukanie nad głową. Niechętnie otworzyłam oczy i ujrzałam deszcz a raczej ulewę. Powoli zeszłam z łóżka i ślimaczym tempem poszłam do łazienki wziąć orzeźwiający prysznic. Po porannej toalecie weszłam do garderoby skompletować strój do szkoły. Mój wybór padł na granatowe rurki , czarne trampki, różową bluzkę z falbankami i szary sweter. Ubrana i uczesana zeszłam do kuchni zjeść śniadanie. Rodzice byli już dawno w pracy więc nie miałam co liczyć na podwiezienie do szkoły. Zjadłam płatki z mlekiem i zobaczyłam, że na stole leży złożony list i klucze od samochodu przewiązane ozdobną wstążką. Od razu wyczułam, że to sprawka Rene.

Droga Isi ze względu na dzisiejszą pogodę razem z tatą postanowiliśmy dać Ci prezent urodzinowy trochę wcześniej. Twoja niespodzianka stoi przed domem. Mamy nadzieję, że nam wybaczysz, że osobiście nie możemy wręczyć Ci prezentu.
Wszystkiego Najlepszego
Mama i Tata.
P.S. Załączone kluczyki są częścią prezentu.
Jeśli dobrze zrozumiałam to rodzice kupili mi samochód. Od razu wyjrzałam przez okno. Widok mnie bardzo zdziwił, przed domem stało nowiutkie czarne sportowe auto chyba Bugatti. Szybko założyłam kurtkę a na ramię założyłam torbę z książkami i wyszłam przed dom. Spróbowałam otworzyć drzwi samochodu i o dziwo mi się udało. Przekręciłam kluczyk w stacyjce na co pojazd zamruczał jak dziki kot. Z pod domu odjechałam z piskiem opon i popędziłam w stronę szkoły. W drodze do liceum zastanowiłam się ile mogło kosztować auto. Podjeżdżając pod szkołę stwierdziłam, że na pewno było bardzo drogie. Gdy wysiadałam z mojego cacuszka podszedł do mnie przystojny chłopak o miedzianych włosach, mlecznej cerze i złotych oczach.
-Witam nazywam się Edward Cullen.-mówiąc uśmiechną się promiennie.
-Cześć jestem Isabella Hale.-Słysząc moje nazwisko lekko się skrzywił po czym znów się uśmiechną.
-Widzę, że kupiłaś sobie  
Bugatti Veyron 16.4
-Yyy  skoro tak twierdzisz to chyba tak .-rzekłam zmieszana-wiesz niezbyt znam się na samochodach-wyjaśniłam szybko po czym oblałam się rumieńcem i odwróciłam twarz.

-Jaką masz teraz lekcję?-spytał zmieniając temat za co byłam mu dozgonnie wdzięczna .
-Geografię w sali 2.3 
-O ja też.-mówiąc rozpromienił się jeszcze bardziej,co przed chwilą zdawało się dla mnie nie możliwe.
-Idziemy?-spytał
Pokiwałam twierdząco głową. Po czym ruszyliśmy w stronę klasy. Przed wejściem na lekcję chłopak niespodziewanie staną i spytał:
-Może usiądziesz dzisiaj ze mną w ławce?
-Jasne.-odpowiedziałam z uśmiechem.
W czasie lekcji okazało się, że lekcje na które nie chodzę z przyjaciółmi mam właśnie z Edwardem. 
-Może usiądziesz dzisiaj ze mną?-spytał miedzianowłosy w drodze na stołówkę. Zamurowało mnie.
Nie mogłam wymówić ani słowa więc na potwierdzenie pokiwałam głową na co chłopak uśmiechną się szelmowsko.Podeszłam do stołówki i wzięłam kawałek pizzy i oranżadę po czy udałam się w kierunku Edwarda.
Naglę do stołówki weszło dwoje nastolatków, dziewczyna o krótkich nastroszonych kruczo-czarnych włosach i chłopak przypominający ciężarowca.
Dziwne było to, że obydwoje kroczyli z gracją w stronę opuszczonego stolika po naszej prawej stronie. Uśmiechnęli się do mojego towarzysza na co ten pokiwał przecząco głową. Od razu ,,Rozmówcy'' Edwarda spochmurnieli i odwrócili się do niego plecami.
-Co się stało?-spytałam.
-Nic a o co chodzi?-Edward udał, że nic się nie stało.
-O twoje rodzeństwo, dlaczego są smutni?- drążyłam dalej
-Alice chciała mnie wyrwać dzisiaj na zakupy a ja się nie zgodziłem.-od razu wyczułam, że kłamie, ale nie chciałam go denerwować moją dociekliwością.
-Zaraz koniec przerwy idziemy?-spytał
-Mhhm

Reszta lekcji minęła mi bardzo szybko, nawet nie wiem kiedy wróciłam do domu zjadłam kolację i położyłam się spać. Pamiętam tylko, że moje ostatnie chwilę na jawie spędziłam rozmyślając o Edwardzie Cullenie.

*****************************************************************
Hej jak tam się podoba mój kolejny rozdział? według mnie był dość fajny   a jeszcze jedno dla wyjaśnienia:
*Jackob nie będzie wilkołakiem
*Nie pojawią się rówieśnicy Belli ze zmierzch oprócz Mika(który nie będzie długo szalał za Bellą)
*Isy-tak nazywają Bellę rodzice i przyjaciele.
  Kolejny rozdział jutro wieczorem albo dzisiaj w nocy.

Do napisania AgA











3 komentarze:

  1. Gratuluję! Popełniasz coraz mniej błędów =) Rozdział jest udany. Życzę ci weny i duuużo słońca.

    OdpowiedzUsuń
  2. właśnie teraz sory że tak puźno

    OdpowiedzUsuń